Partner Premiery filmu

Czy przedszkolak musi umieć czytać?

Żyjemy w świecie mediów społecznościowych nawet, gdy nie korzystamy z nich aktywnie. Co chwilę ktoś prezentuje osiągnięcia i doświadczenia swoje i swojej rodziny. Mimo, że wiemy, że prezentacje te są udekorowane jak choinka na święta – może pojawić się etap porównań i poczucie, że nie jesteśmy równie wspaniali. Szczególnie wrażliwi na te porównania są rodzice małych dzieci, których – z nieznanych powodów – świat pragnie pouczać, co jest najlepsze dla ich pociech. 

Warto pamiętać, że czym innym jest szeroko pojęta norma rozwojowa, a czym innym indywidualne osiągnięcia poszczególnych dzieci nawet, gdy wydaje nam się, że występują one powszechnie w społeczności grupy czy klasy. Wyścigi dotyczące nauki czytania u dzieci są dobrym przykładem tego zjawiska. 

Tymczasem każdy z nas uczy się trochę innymi metodami, w swoim tempie i dotyczy to zarówno dorosłych, jak i dzieci. Czy trzeba się martwić, gdy „wszystkie dzieci w zerówce już czytają”, a Wasze dziecko nie przejawia takich umiejętności?

Przede wszystkim warto sobie przypominać, zanim ogarną nas nieuzasadnione wyrzuty sumienia, że zaniedbujemy edukację dziecka, że z pewnością nie wszystkie dzieci w grupie są gotowe do czytania i już czytają. Te, które opanowały tę umiejętność po prostu są bardziej widoczne i charakterystyczne. 

Zerknijmy do podstawy programowej wychowania przedszkolnego, czyli takiego dokumentu, który określa m.in. jakie ogólne treści powinno znać dziecko kończące etap przedszkolny. Nawet, gdy tzw. zerówka jest realizowana w szkole, obowiązują je zapisy z podstawy programowej przedszkola, nie szkoły. 

W wymaganiach dotyczących rozwoju poznawczego mamy punkt IV. 4. o treści: Dziecko: rozpoznaje litery, którymi jest zainteresowane na skutek zabawy i spontanicznych odkryć, odczytuje krótkie wyrazy utworzone z poznanych liter w formie napisów drukowanych dotyczące treści znajdujących zastosowanie w codziennej aktywności. 

Co to właściwie znaczy: rozpoznaje litery…? W otoczeniu dziecka jest wiele treści językowych, nie tylko liter. Warto, by dziecko znało i nazywało litery występujące w jego imieniu, imionach kolegów i koleżanek, by porównywało je z literami występującymi w innych wyrazach, by oceniało, które są podobne, czym się różnią itp. Jeśli dziecko chce je dalej poznawać, dopasowywać głoski do liter i tworzyć z nich słowa – z pewnością szybko nauczy się czytać. A jeśli nie? Wówczas traktujemy alfabet jak obrazki – bawimy się kształtem, porównujemy, wyobrażamy sobie jakie kształty mogą skrywać litery i … czekamy na okres większej wrażliwości na te treści. 

Druga część tych wymagań: odczytuje krótkie wyrazy… odnosi się do wyrazów obecnych w otoczeniu dziecka. Nazwy sklepów, hasła reklamowe na bilbordach, nazwy marek sportowych, oznaczenia produktów w sklepie, napis na foteliku samochodowym – to wszystko jest zanurzeniem w kulturę języka pisanego podczas codziennych aktywności. W przedszkolu zapewne pojawiają się napisy oznaczające imiona dzieci np. na krzesełkach czy w szatni i łazience, podpisy z nazwami zabawek, oznaczenia kącików tematycznych itp. W nich również dzieci będą spontanicznie rozpoznawać niektóre poznane wcześniej litery. 

Porównywanie spontanicznie poznanych liter (jak w przykładach wyżej) z tymi wyodrębnionymi z napisów pozwoli na ich rozpoznanie, nazwanie i zapamiętanie. Niektóre z tych wyrazów będą łatwiejsze, inne trudniejsze do zapamiętania, ale z całą pewnością w końcu znajdą drogę do pamięci dziecka. 

Każde dziecko uczy się we własnym tempie i tak samo w sposób indywidualny odkrywa świat liter i czytania. Podobnie jak nie wszystkim niemowlakom tego samego dnia rosną zęby, tak samo zainteresowanie czytaniem może pojawić się u czterolatka, jak również u sześciolatka. 

Ważne by stymulować tego rodzaju aktywności np. poprzez czytanie dzieciom, pokazywanie, że ta czynność jest nam bardzo potrzebna (funkcjonalność czytania). Świetnie działa też modelowanie, czyli własny wzór. Wszak dziecko zazwyczaj jest bardzo zainteresowane tym, co robią rodzice i chce z nich brać przykład. Dobrym miejscem na krótką wycieczkę jest wyprawa do biblioteki dziecięcej i księgarni. 

Nie można też przegapić momentu wzmożonego zainteresowania światem czytania, bo działa on jak okienko transferowe w przerwie pomiędzy sezonami rozgrywek piłkarskich. Jest określony czas szczególnej wrażliwości na te treści, a kiedy nie wykorzystamy go właściwie – trzeba będzie czekać na następny. 

Przedszkolak nie musi umieć płynnie czytać, aby osiągnąć gotowość szkolną i dobrze przygotowanym zasiąść w szkolnej ławce. Podobnie jak nie musi pisać wyrazów w liniaturze zeszytu czy kartach pracy. Ważne, by dziecko kończące tzw. „zerówkę” było zainteresowane czytaniem, wiedziało, do czego ta umiejętność jest potrzebna, czerpało przyjemność ze słuchania czytanych utworów i rozpoznawało niektóre litery i wyrazy, którymi się zainteresowało. Czy mamy gdzieś napisane, iloma literami dziecko ma się interesować, by można było uznać, że już dość? Nie, na szczęście nie. W ocenie gotowości szkolnej ważny jest ogólny obraz dziecka i jego możliwości.

Pamiętajcie też, że trawa nie rośnie szybciej od tego, że się ją mocniej ciągnie do góry.